Centrum Kultury Gminy Dębowiec

Aktualności

a A A+
(2011-02-09 10:08:28)

JUŻ W SOBOTĘ!!! OBCHODY 70. ROCZNICY ZRZUTU "CICHO



Cichociemni -pierwsza misja
Historia cichociemnych, żołnierzy-spadochroniarzy Armii Krajowej doczekała się wielu opracowań, a mimo to dokładny przebieg ich pierwszej misji, której 70. rocznica przypada w 2011 r., wciąż pozostaje mało znany. Uroczyste obchody tej rocznicy w Dębowcu, miejscu pierwszego zrzutu cichociemnych, są dobrą okazją by przybliżyć wszystkim zainteresowanym przebieg tej misji tym bardziej, że wciąż odkrywane są nowe fakty związane z tym wydarzeniem.

Pod koniec listopada 1940 r. brytyjskie Kierownictwo Akcji Specjalnych (ang. Special Operations Executive, w skrócie SOE) na usilne prośby i nalegania Polaków wyznaczyło wstępnie termin próbnego lotu do Polski. Według panujących ówcześnie poglądów, moment desantu nocnego powinien być wyznaczony w okresie kiedy księżyc jest w pełni. Zgodnie z tymi zasadami pierwszą dogodną datą planowanego zrzutu był 20 grudnia 1940 roku. Z przyczyn technicznych lot ten jednak odwołano na kilkanaście minut przed zaplanowanym startem. W styczniu miały miejsce kolejne dwa falstarty. Ostatecznie do lotu doszło w nocy z 15 na 16 lutego 1941 roku.
Nie przeszkodziło to Ministrowi Wojny Ekonomicznej sir Hugh Daltonowi w fetowaniu sukcesu pierwszego wylotu do Polski już 31 stycznia tego roku! Jak zapisał on w swoim dzienniku tego dnia spotkał się z generałem Władysławem Sikorskim i ministrem Stanisławem Kotem w mieszkaniu Józefa Retingera w Londynie, by wspólnie z nimi oraz z brygadierem Collinem Gubbinsem z SOE i Goldwynem Jebbem z ministerstwa wojny ekonomicznej wypić parę szklaneczek szlachetnego polskiego trunku za sukces misji.
Trzynastego lutego pierwsi cichociemni po raz kolejny podpisali protokół odprawy. Oficerem prowadzącym odprawę był sam generał Kazimierz Sosnkowski. Podczas odprawy nie szczędził wzniosłych słów: „Idziecie jako straż przednia do Kraju. Macie udowodnić, że łączność z Krajem jest w naszych warunkach możliwa” – mówił.
Jeszcze w listopadzie 1940 wytypowano uczestników pionierskiej misji, której nadano kryptonim „Adolphus”. Byli nimi dwaj oficerowie: kapitan pilot Stanisław Kostka Krzymowski, ps. „Kostka” i porucznik Józef Zabielski, ps. „Żbik” oraz kurier polityczny, bombardier Czesław Raczkowski, ps. „Janek”, „Orkan”.
Dowódcą misji został kapitan Krzymowski. O tym wyborze zdecydowała zapewne wojskowa przeszłość tego doświadczonego oficera, który był uczestnikiem walk o niepodległość w latach 1915-1920. Od listopada 1918 roku był żołnierzem służby stałej w 7. Pułku Ułanów Lubelskich. Tam poznał m.in. pułkownika Józefa Smoleńskiego ps. „Łukasz” – późniejszego szefa Oddziału VI Sztabu Naczelnego Wodza PSZ w Wielkiej Brytanii (w grudniu 1940 r. Smoleński zaprzysiągł Krzymowskiego do służby w Związku Walki Zbrojnej). Od 1927 roku, po ukończeniu Szkoły Pilotów w Bydgoszczy, aż do 1939 r. Krzymowski był pilotem 4. Pułku Lotniczego w Toruniu.
Drugim uczestnikiem misji był porucznik Józef Zabielski. Walczył on w wojnie 1920 roku oraz w III Powstaniu Śląskim. W latach międzywojennych, po ukończeniu Oficerskiej Szkoły Kawalerii w Grudziądzu służył w 7. Pułku Ułanów Lubelskich, a od roku 1930 do lipca 1939 pełnił służbę w Policji Państwowej (od 1935 r. był adiutantem Komendanta Głównego Policji).
Najmłodszym uczestnikiem misji był bombardier Czesław Raczkowski – kurier polityczny do Delegatury Rządu. Był on członkiem Stronnictwa Ludowego, zaufanym człowiekiem ministra Stanisława Kota. W osobach współtowarzyszy upatrywał przeciwników politycznych – przedstawicieli sanacji.
W sobotę, 15 lutego, późnym popołudniem skoczkowie, dotarli na lotnisko Stradishall w hrabstwie Suffolk, we wschodniej Anglii. Tym razem nie było żadnych przeszkód. Samolot był gotowy do lotu, a jego załogę stanowili lotnicy angielscy, którymi dowodził Squadron Leader Francis John Babtist Keast. To doświadczony pilot, który latał m.in. w 24. dywizjonie transportowym, przewożąc wielokrotnie angielskich VIP-ów, w tym premiera Churchilla. Miał też za sobą loty nocne nad okupowaną Europę.
O 18.20 Whitley o numerze Z 6473 wystartował do historycznego lotu.
Jeszcze przed startem obładowani sprzętem skoczkowie położyli się na podłodze samolotu. Zauważyli wtedy, że samolot, którym lecą nie ma w podłodze specjalnego otworu przez który mieli wyskakiwać, jak ich uczono w Ringway. Będą więc musieli skakać przez drzwi, a to stwarza dodatkowe niebezpieczeństwo kontuzji w czasie skoku. Również zrzut zasobników ze sprzętem będzie utrudniony.
W trakcie lotu „Kostka” jako dowódca ekipy skrzętnie notował wszystkie spostrzeżenia dotyczące przebiegu lotu. Wysłane z Polski do Londynu będą przeanalizowane i pozwolą w przyszłości na lepszą organizację przerzutów do Kraju.
Po sześciu godzinach lotu pilot poinformował skoczków, że znajdują się nad terytorium Polski. W tym momencie spadochroniarzy ogarnęła nieskrywana radość. Dzielili się nią z angielskimi lotnikami, którzy wydawali się w pełni rozumieć szczęście sojuszników. Ale oto pilot dał sygnał gotowości do skoku – cel pod nami! Operator spadochronowy – Cpl Cameron – przekrzykuje ryk silników: ”Action station!”
Skoczkowie ustawili się przy drzwiach. Jeszcze tylko rzut oka na zegarek – wpół do pierwszej, a więc to już 16 lutego. Krótki okrzyk despatchera: „Go!” i „Kostka” zniknął w ciemnej czeluści otwartych drzwi. Następnie Cameron wyrzucił zasobniki ze sprzętem. Jako drugi wyskoczył „Żbik” , a w chwilę po nim ”Janek”.
Duża wysokość nalotu i długie odstępy czasu pomiędzy wyskakującymi spowodowały, że już w momencie lądowania w przygodnym terenie cichociemni utracili ze sobą kontakt. Na domiar złego okazało się, że pilot nie trafił nad placówkę zrzutową koło Włoszczowej. Zrzutu dokonano w okolicy wsi Dębowiec na terenach Śląska Cieszyńskiego, włączonego po 1939 roku do III Rzeszy, ponad 135 km na południe od placówki, na której partyzanci ZWZ oczekiwali na skoczków. W Dębowcu nikt nie czekał na spadochroniarzy. Po kilku godzinach wszyscy trzej wiedzieli już, że znajdują się na terenie III Rzeszy. Każdy z nich przedzierał się do Warszawy na własną rękę.
„Kostka”, który skakał jako pierwszy nie odnalazł swych towarzyszy i kiedy zorientował się, że jest na terenie Rzeszy skierował się na wschód, by szukać przejścia do Generalnej Guberni. W Kętach przypadkowo spotkany polski kolejarz o nazwisku Marszałek przygarnął go do swego domu i pomógł mu znaleźć kontakt z przewodnikami z Głębowic, którzy przeprowadzali ludzi przez zieloną granicę do Krakowa. W Głębowicach Krzymowski spotkał rodzinę Salów, w tym matkę swego kolegi z czasów wojny bolszewickiej, który zginął na Łotwie. Jak sam napisał – „Wówczas byłem kompletnie w domu. Wśród przyjaciół”. Po kolejnych kilku dniach – 24 lutego Krzymowski zameldował się w Warszawie.
„Żbik” złamał kości śródstopia przy lądowaniu na zamarzniętych rozlewiskach. Wprawdzie odnalazł „Janka”, ale już następnego dnia rozdzielili się. Dzięki dobrej znajomości języka niemieckiego Zabielski zatrzymał się w hotelu w Bielsku Białej, ale tu wzbudził podejrzenia u niemieckiego personelu. Podobnie jak Krzymowskiemu tak i Zabielskiemu pomogli Polacy z obsługi hotelowej, którzy w porę ostrzegli go o grożącym mu niebezpieczeństwie i pomogli opuścić hotel. Po wyjeździe z Bielska „Żbik” dotarł w okolice granicy i tu znowu anonimowi Polacy pomogli mu przedostać sie do Generalnej Guberni. Po kilku dniach pobytu pod Nowym Sączem Zabielski przez Kraków dotarł do Warszawy, gdzie po kilku tygodniach spotkał kapitana Krzymowskiego.
„Janek” miał najmniej szczęścia. Po rozdzieleniu się ze „Żbikiem” próbował na własną rękę przejść granicę pomiędzy III Rzeszą i Generalną Gubernią, ale został aresztowany. Nierozpoznany przez Niemców został osadzony w więzieniu w Wadowicach, skąd nawiązał kontakt z żołnierzami BCH. Po trzech miesiącach udało im się go wykupić i Raczkowski podobnie jak pozostali uczestnicy operacji „Adolphus” dotarł do Warszawy.
Ostateczne powodzenie misji, mimo zaistniałych trudności udowodniło sceptykom, że operacje przerzutowe do krajów okupowanych są możliwe i skuteczne. W ten sposób cichociemni zrzuceni w Dębowcu otworzyli nowy rozdział tajnych działań armii w II wojnie światowej


Sławomir Snopek

PROGRAM IMPREZY
Godz. 10,00 – sala gimnastyczna Gimnazjum w Dębowcu
- otwarcie wystawy militarnej
- pokazy multimedialne
- pokazy składania spadochronu

( na stołówce Gimnazjum w Dębowcu kawa i herbata oraz ciasta dla zaproszonych gości)

(od godz. 12.00 wydawanie grochówki pod namiotem koło Urzędu Gminy)

Godz. 13.00 – przy kamieniu
(Poczty sztandarowe )
(Orkiestra)
- Oficjalne rozpoczęcie uroczystości– przywitanie Wójta i gości,
- Orkiestra – Hymn Państwowy
- Przemówienia – Wójt i zaproszeni goście
- Nabożeństwo ekumeniczne
- Składanie wieńców i kwiatów


Godz. 14.30 –uroczyste przejście na pole koło Kościoła Katolickiego – miejsce zrzutu


Godz. 15.00 – pole koło kościoła
- wprowadzenie P. Wybraniec
- SKOKI Spadochroniarzy
- inscenizacja przywitania Cichociemnych przez mieszkańców, przewóz końmi z wozem lub saniami


Ok. 16.30 – stołówka Gimnazjum w Dębowcu
- Posiłek dla zaproszonych gości